Wydobycie Bitcoina teoretycznie wysokie i potencjalnie niebezpieczne dla środowiska?
Naukowcy z Uniwersytetu Cambridge opracowali wskaźnik działający w czasie rzeczywistym, mierzący zużycie energii elektrycznej w sieci Bitcoina.
O projekcie
Ośrodek badawczy uniwersytetu ogłosił powstanie nowego projektu w oświadczeniu wydanym 2 lipca. Wskaźnik – Cambridge Bitcoin Electricity Consumption Index (CBECI) – udostępnia informacje o całkowitej energii zużywanej przez społeczność Bitcoina. Jest on aktualizowany co trzydzieści sekund. Naukowcy opracowali również narzędzie, które porównuje zużycie danej energii z innymi przypadkami jej stosowania.
Szczegóły ostatnich badań
Według ostatniego pomiaru danych, w ujęciu rocznym są to około 53 terawatogodziny. Komentatorzy z branży kryptowalutowej natychmiast zabrali głos w tej sprawie na Twitterze. CBECI w tym samym czasie ocenił, że energia zużywana każdego roku na urządzenia nieustannie włączone, mogłaby wzmocnić Bitcoina na przestrzeni aż czterech lat.
Bitcoin energy consumption fun facts:https://t.co/wVHoKkZdqL pic.twitter.com/vknKhgyytf
— Sunny Bitcoin (@GoenkaSandeep) July 3, 2019
Natomiast, jeżeli odwrócimy pomiar, możemy się dowiedzieć, że energia zużywana przez sieć Bitcoina w ciągu roku mogłaby posłużyć za 11 lat gotowania wody w czajnikach elektrycznych w Wielkiej Brytanii, natomiast w Europie przez półtora roku.
Pod koniec zeszłego roku sieć BTC wykorzystywała ekwiwalent energii wystarczający do zasilenia nawet 20 europejskich krajów. Obecnie szacuje się, że odpowiedzialna jest ona za około 1 procent światowej konsumpcji energii.
Kopanie (mining) bitcoinów opiera się na tzw. protokole Proof-of-Work (dowód wykonanej pracy), na którym oparte jest funkcjonowanie łańcucha bloków. Na sieć wydobycia bitcoina składają się wyspecjalizowane komputery (tzw. koparki), które charakteryzują się znaczącym poborem mocy.
Wraz ze wzrostem adopcji technologii do sieci dołącza więcej koparek, stopniowo zwiększając energochłonność całego systemu. Zysk i efektywność wydobycia powiązane są bezpośrednio z poborem energii – co może rysować przed nami pozornie niebezpieczny model biznesowy – jednakże tylko w przypadku, jeśli nie weźmiemy pod uwagę wykorzystywanych źródeł energii.
Kiedy dane sugerują, iż sieć Bitcoina wykorzystuje 1% generowanej przez nas elektryczności, mylnie interpretuje się to, iż w przeciwnym wypadku (gdyby nie Bitcoin), energia ta nie byłaby wytwarzana, bądź też w ogóle potrzebna. W rzeczywistości w coraz większej ilości przypadków elektryczność służąca do zasilania farm wydobywczych pochodzi z nadmiaru generowanej energii, która w przeciwnym wypadku zostałaby zmarnowana.
W przypadku rozwiązań bazujących na energii odnawialnej (tzw. zielonej energii), m.in. elektrowni: wiatrowych, słonecznych, wodnych czy geotermalnych; często bardzo trudno jest mówić o magazynowaniu lub sprzedaży nadmiaru wyprodukowanej energii, jeśli podaż przewyższa zapotrzebowanie.
Problem ten jest bardzo charakterystyczny dla Chin, gdzie nadal ulokowana jest większość światowego wydobycia Bitcoina.
Według raportu agencji Reutersa – w 2017 roku Państwo Środka odnotowało 12-procentową nadwyżkę energii wygenerowanej przy pomocy turbin wiatrowych. Nadwyżka ta została niewykorzystana. Jej dystrybucja okazuje się o tyle trudna, gdyż sąsiednie regiony są zazwyczaj również energetycznie zasobne.