Zapiekana łopatka po….podlasku!
Może nie koniecznie zdrowe – ale…pyszne! Przepisów na dobre żarcie mamy wiele. Znajomy ostatnio do mnie napisał że „poszedł w makarony” – mnie jednak mąka nie nasyci, musi być mięcho – stejki, i Tak o to powstała „zapiekana łopatka po….podlasku!”
Składniki:
-cebulka drobno pokrojona (wrzuć na patelnię zrób na „szklisto”) (dowolna ilość jak kto lubi)
-pieczarki drobno pokrojone (wrzuć na patelnię zrób na „szklisto”) (dowolna ilość jak kto lubi)
-mieszanka „chłodziwa” a więc śmietany z keczupem (dowolna ilość jak kto lubi)
-ser żółty starty na …tartce (dowolna ilość jak kto lubi)
-1 kg łopatki
Procedura działania:
Na blachę wrzucamy papier „który się nie pali” podczas wysokiej temperatury, może być papier do ciasta. Łopatkę rozbijamy na miazgę „młotkiem do 1 kg” – na więcej szkoda stołu! 🙂 . Można wykorzystać nalepiej karkówkę lub wołowinkę, ale w Archelanie była tylko – łopatka. W moim przypadku.
Smarujemy na „łopatkę” przedtem przygotowaną wymieszaną miksturą w postaci keczupu oraz śmietany. Kładziemy oczywiście na papier, specjalny – który pod wpływem temperatury 125 stopni Nam się nie „zajara”.
Posypujemy każdy kawałek siarczyście pieczarkami oraz cebulką – którą wcześniej zrobiliśmy na patelni i ładnie, szkliście – podsmażyliśmy. Dodatkowo podstawa – posypujemy serem żółtym – utartym na Tartce!
Wkładamy do piekarnika na 125 stopni, na około godzinkę aby nam się „temat nie zjarał”.
Wszystko ładnie się opieka. Dodajemy jakąś sałatkę, ja lubię majonezowo – śmietankową tzw. Weekendową. Można dodać maślankę aby nam „kiszki po obiedzie ładnie pracowały”.
I dzień zaczyna się – w postaci dobrego żarcia! Pozdro i smacznego!